poniedziałek, 14 marca 2011

Śliniaczek.

 W wolne dni od pracy poszłam na spacer szukać wiosny nad Odrą. Wiosna już jest, kwitną bazie, krokusy i przebiśniegi. Po 2,5 godzinnej przechadzce wzięłam w rączki różowy śliniaczek, igłę, mulinę, słuchawki w uszy z audiobookiem i świat wokół przestał istnieć. Byłam ja, moja robótka i książka, którą czytał mi Krzysztof Gosztyła.
A oto efekt.





Ta Magdalenka ma cztery miesiące i jest córką koleżanki z pracy.

3 komentarze:

  1. Bardzo fajnie wygląda! Nabyłam także coś podobnego do wyszycia, ale kiedy ja się za to zabiorę?!

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny śliniaczek dla dziewczynki o bardzo ładnym imieniu :)

    OdpowiedzUsuń