Drugi wpis w tym roku zaczynam od ukończenia ufoka, który bardzo długo odleżał swoje w szufladzie.
Nareszcie jest, jeszcze ciepła prosto zdjęta z tamborka serwetka haftowana w lawendowe kwiatuszki.
Pewnie parę osób pamięta o mojej pomyłce, postanowiłam ją tak zostawić bez przeszywania brzegów, przecież jest moja i taka mi się podoba.
Już zamawiam fanfary, skrzypków i orkiestę dentą. Nareszcie skończyłaś, to kobieto. Teraz elegancko wyprasuj i ciesz oko :)
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem, ja w ogóle nie umiem haftować :)
OdpowiedzUsuńgood post
OdpowiedzUsuń